Polska czkwawka po ostatnich Mistrzostwach Europy. Czy pacjent wyzdrowieje?
W niedzielę zakończyły się Drużynowe Mistrzostwa Europy w Luxemburgu. Polskie reprezentacje zagrały bardzo przeciętnie. Panowie nie potrafili wyjść z grupy do rozgrywek pucharowych. Taki obraz sytuacji wymusza zmiany:
Szef szkolenia PZTS Stefan Dryszel podsumował występy naszych zawodników. – Kobiety wypadły przeciętnie, choć liczyłem na medal. W grupie przegrały kluczowy mecz z Rosjankami, a w ćwierćfinale z Niemkami nie miały żadnych szans. Dodaje jednak bardzo szybko, że obecny kształt kadry w tym temacie się nie zmieni, gdyż nie widzi w polskiej lidze nikogo, kto mógłby być groźnym zmiennikiem dla obecnych kadrowiczek. – Li, Natalię Partykę i Katarzynę Grzybowską-Franc od innych Polek dzieli bardzo dużo. Po prostu nie mają mocnej konkurencji. Przyznaję jednak, że w Luksemburgu nie zagrały na swoim najwyższym poziomie, a powinny. Można zgodzić się z taką opinią, jednak tylko w połowie. Nie jest żadną tajemnicą, że Li Qian nie współpracuje zresztą kadry na 100%, brakuje wspólnych gier.
Panowie doczekali się ostrzejszej oceny. – Wypadli bardzo słabo. Marek Badowski wprawdzie debiutował w takim turnieju, ale od wicemistrza Polski trzeba wymagać czegoś więcej niż bilansu 0:5 – podkreśla. Badowski ma jednak dopiero 20 lat i jeszcze wszystko przed nim. Za to z kadrą może się pożegnać mistrz kraju Daniel Górak. – Uważam, że trzeba odmłodzić skład, nawet kosztem braku awansu do igrzysk olimpijskich w Tokio. O ile Wang Zeng Yi utrzymuje dobry poziom, o tyle do Góraka mam zastrzeżenia. Daniel to wciąż krajowa czołówka, ale na arenie międzynarodowej od igrzysk w Rio zawodzi. Trzeba otworzyć kadrę szerzej dla młodych, jak Robert Floras, Patryk Zatówka, Tomasz Kotowski i w dalszej perspektywie Samuel Kulczycki.
Reprezentanci naszego kraju nie są kimś wybitnym i zasługującym na szacunek tylko dlatego, że mają dres w biało-czerwonych barwach. Trzeba o tym pamiętać i przestać chronić tych, którzy są obecni na świeczniku wraz ze sztabem szkoleniowym. Trzeba sobie powiedzieć głośno, że reform wymaga cała polska liga, bo to stamtąd przychodzą zawodnicy. Dopóki cały polski tenis stołowy od polskiej szkoły na wsi nie zostanie objęty wsparciem, nie będziemy oglądać zagranicznych sukcesów polskich zawodników. To praca na lata, ale ktoś tę pracę w tej piaskownicy musi rozpocząć, bo zabawki są porozrzucane wszędzie i nie wiadomo co gdzie ustawić. Być może taki nieporządek jest komuś na rękę?
Najnowsze komentarze