Lekarstwo na życiowy marazm
Trenerzy sportowi często sięgają po poradniki z zakresu przywództwa i biznesu. Tymczasem to od nich liderzy ze świata biznesu, edukacji i działalności non profit mogliby się wiele nauczyć o coachingu:
Billy Graham powiedział kiedyś, że jeden trener jest w stanie wpłynąć na więcej osób w ciągu roku, niż przeciętny człowiek na przestrzeni całego swojego życia. Witamy w świecie, który jak nic innego potrafi przygotować człowieka do życia pełnego satysfakcji i spełnienia.
Kiedy dzień po dniu statystyczny człowiek spotyka się z marazmem, nudą, tyranią szefa, tuż obok dzieje się coś, co może pomóc mu zrozumieć świat, w którym on sam funkcjonuje. To zaczyna się już za młodu, gdy każdy z nas jest dzieckiem. Życie pełne pasji i zaangażowania w ruch, ekspresję i odkrywanie nowego daje wszystkich pełno entuzjazmu. Ten świat zamyka się jak uderzenie drzwi w wieku tak zwanego dojrzewania, czyli przysłowiowej osiemnastki.
Podobno wszystko ma swój cel. A skoro tak, to w warunkach pokojowych, w towarzystwie innych, podobnych do siebie można robić coś lepiej. Sport daje taką szansę. Ma więcej pozytywnych korzyści niż cokolwiek innego. Kiedy zaangażujemy dziecko do klubu – na przykład do sekcji tenisa stołowego, uczymy go więcej, niż nam może się na dzień dzisiejszy wydawać.
Ruch to zdrowie. I dorośli mogą się tego uczyć od dzieci. A te z kolei mają wiele lat na poznanie innej ważnej zasady. Życie to gra zespołowa. Po przewodnictwem trenera, lidera, przewodnika. Oddanie mu szansy przejścia przez taką szkołę to danie mu biletu do życia, w którym prędzej czy później młody człowiek zrealizuje swoje pomysły. Być może zostanie zawodowym zawodnikiem. Jeśli nie, to znajdzie pomysł na inną aktywność.
Co pozostaje rodzicom i innym? Brać przykład ze sportowców. Zapisać się do sekcji być może tylko w roli rekreacyjnego zawodnika. Lub też wsparcie lokalnej społeczności sportowej w budowaniu więzi mieszkańców. Klub tenisa stołowego spełnia znakomicie wiele z tych zadań. Bo kiedy patrzymy na to, kto gra, jak długo to widzimy, że 80latkowie świetnie sobie radzą w pingpongu. Jan Kowalski powie, że się nie nadaje. Niech ktoś go zapyta: czy zawsze tak mówi? Dopóki człowiek nie spróbuje to się nie dowie.
Jeśli znalazłeś w tym tekście wartość, udostępnij go innym ludziom. Dziękujemy.
Najnowsze komentarze