Im mniej kontroli, tym z reguły więcej. Jak zacząć wygrywać częściej?
Przyszedł czas, by stanąć oko w oko z małym dzieckiem. Kto z nas pamięta jak to jest być małym bohaterem, który niczego się nie boi i ma odwagę do poznawania świata? Jak to robi, że mu wszystko wychodzi? Sprawdźmy to:
Dorośli spojrzą z rozrzewnieniem, nastolatkowie mają trochę lepszą pamięć. Każdy z nas przez to przechodzi. Gdy jesteś małą istotą, nie wiesz niczego. I jednocześnie chcesz wszystko poznać, dotknąć, sprawdzić co to jest na co patrzysz. Nie masz żadnych blokad w głowie, czy wypada to robić czy lepiej nie, bo co powie sąsiadka? Zero kontroli, żadnego przymusu. Dziecko nie rozumie języka, w jakim się do niego mówi. Robi tylko to, co chce i wszystko mu wychodzi. Bo mała istota nawet nie wie, że może jej coś źle wyjść.
Lata lecą. Niektórzy przychodzą na pierwszy trening związany na przykład z tenisem stołowym. Pierwsze koty za płoty, wpadki, błędy, ale człowiek się śmieje i postanawia, że wciągnie się. Zaczyna się od zabawy, to wręcz obowiązek. Trzeba poznać wszystkie elementy składające się na całość tenisa stołowego. Kiedy mamy już pewne podstawy, wchodzimy w szkoleniu na kolejny etap.
Gramy na punkty, poznajemy siebie w akcji, nasze zachowanie i emocje. Jak reagujemy na poszczególne sytuacje. I tu z czasem zaczyna się pojawiać coś, co spowoduje, że tylko niewielu pójdzie dalej i zdobędzie najwyższe trofea.
Początkowa pasja, zaangażowanie, entuzjazm jest przykrywany przez chęć zwycięstwa, pragnienie tytułu, udowodnienie komuś, że jest się lepszym, bo również ktoś mnie krytykuje i twierdzi, że sobie nie poradzę. I czas tu i teraz otworzyć oczy. Co skutecznie blokuje mnie przed rozwinięciem własnego potencjału? Poczucie kontroli, sztucznie pompowanego balonu oczekiwań, presji, ciśnienia, jakie zawodnik wkłada sobie do głowy.
W takich warunkach trudno o utrzymanie poziomu kontroli i uważności w grze. Zamiast bowiem zajmować się tym, co się dzieje tu i teraz podczas akcji, zawodnik ma w głowie myśli, których mieć nie powinien. Krótko mówiąc: jest przy stole, ale zachowuje się, jakby go nie było. Kto nie wytrzymuje, rezygnuje z treningów, startów w turniejach podając jakieś wytłumaczenia. One z reguły są bzdurą na resorach.
Co sprawia, że gram i kocham tenisa stołowego? Dlaczego to robię? Kto nie wraca do takich pytań, ginie później w szczerym polu. Oddał kontrolę nad swoją karierą w ręce innych. Kogo? Nie wiadomo. Pole stoi puste. Oczekiwania, presja, inne okoliczności przejęły kontrolę nad głową zawodnika. Co robić więc? Pozbyć się tego. Im mniej kontroli, tym o dziwo kontroli więcej.
Mały dziecko nie rozumie świata. Ono robi to, co chce robić dla samego robienia. Bez powodu. Być może dla jednego tylko: ciekawość. Nie ma poczucia własnej wartości, bo świata w ogóle nie rozumie. Zawodnik wchodzący w przygodę z tenisem stołowym mógłby się wiele nauczyć od takiego człowieka. Choćby z jednego powodu: przestać wszystko brać do siebie. Im mniej kontroli z zewnątrz, tym więcej kontroli z wewnątrz. Mały człowiek jest skupiony tylko na sobie, dlatego jest tak perfekcyjny w tym, co robi, bo niczego się nie boi, nie ma żadnych zahamowań. Możesz mówić mu, że jest gorszy od Ciebie, a on zada tylko pytanie: co?
Udostępnij ten tekst swoim kolegom i koleżankom. Dzięki temu będziesz lepszym zawodnikiem i wygrasz trochę więcej, niż zwykle.
Najnowsze komentarze